Rozmowa z Wallym Gilbertem

Polska wersja rozmowy z Wallym Gilbertem ukazała się w katalogu Wally Gilbert. Projekt Norblin opublikowanym jako numer specjalny No.05/06 Vol. 19 dwumiesięcznika Tutuł Roboczy pod redakcją Klary Kopcińskiej i Józefa Żuka Piwkowskiego.

Jan Kubasiewicz
Na ile jesteś skłonny zaakceptować przypadek podczas procesu twórczego?

Wally Gilbert
Duża część świata opiera się na działaniu przypadku. Proces twórczy zawiera wiele przypadkowych elementów. Widać to znakomicie na przykładzie niektórych technik drukarskich (ale niekoniecznie tych, które ja sam stosuję), weźmy na przykład monotypię, która polega na osiąganiu przypadkowych efektów dzięki dociskaniu tuszów do papieru.

Uważam, że przypadek to wielka część procesu twórczego. Człowiek obserwuje świat na chybił trafił i wybiera z niego elementy, które postrzega jako wartość estetyczną. Sztuka to raczej wybór końcowego efektu niż całkowita kontrola nad tym procesem. Artysta tworzy strategie, by pobudzić przypadek i w ten sposób uwydatnić przypadkowe elementy procesu twórczego, po których ostatecznie następuje wybór. W moim przypadku jest to często spowodowanie, że komputer zrobi coś, czego nikt się nie spodziewał.

Niektóre z moich prac to rezultat znacznych matematycznych transformacji układu pikseli. Przez zastosowanie pewnych algorytmów, można znacznie przekształcać obraz. Poza tym można w wielkim stopniu zmieniać kolor. Mogę kontrolować kolory niezależnie od ich nasycenia. Oczywiście mogę zapisywać każdy kolejny etap transformacji i zapamiętywać parametry, żeby móc powtórzyć proces przy innym obrazie. Jednak najczęściej przy nowym zdjęciu robię kolejny eksperyment .

JK
Ktoś mógłby powiedzieć, że na końcu procesu twórczego nie ma już naturalnego koloru…

WG
Lub, że obraz nie jest naturalnym obrazem – jaki się zwykle kojarzy z fotografią. I jest to zarazem prawda i fałsz. Nie ma tu naturalnych kolorów. Aparat zawsze interpretuje kolor. W aparacie cyfrowym jest automatyczny balans bieli i nastawianie ostrości. Kamera postrzega też kolor w inny sposób niż nasze oczy. Potem mamy kolejny problem z kolorem przy porównywaniu obrazu na monitorze komputera z ostatecznym wydrukiem.

Zagadnienia percepcji koloru są również fascynujące. Każdy człowiek widzi barwy w trochę inny sposób. Nie jest prawdą, że widzimy je po prostu jako kombinację trzech barw. Edwin Land, David Hubel i Torstein Wiesel, którzy prowadzili szerokie badania w dziedzinie percepcji wzrokowej, wykazali że proces widzenia jest znacznie bardziej skomplikowany niż nam się wydaje. Obraz jest podzielony na linie, krawędzie i kontrasty kolorów. Nasycenie i ruch są postrzegane oddzielnie, a informacje o nich przenoszone osobnymi kanałami. Właściwie to nasz mózg tworzy wszystkie kolory dzięki temu, że patrzymy na kontrasty barw wokół krawędzi w danym obrazie.

JK
Wróćmy do momentu, kiedy kadruje się obraz w aparacie, kiedy “widzisz coś, co zwraca twoją uwagę jako interesujący temat”. Co to jest? W jaki sposób dobierasz obiekty do fotografowania?

WG
To trudne pytanie, ponieważ nie sadzę, by był to proces, który można sensownie analizować. Nie wydaje mi się, by był to proces racjonalnego wyboru. To raczej sprawa wyczucia, a nie intelektu. Bardzo trudno byłoby mi to opisać. Nigdy nie myślę o teorii podczas szukania obrazu w aparacie. To taka różnica jak między spacerowaniem a myśleniem o tym, w jaki sposób działają nogi. To coś, co robisz w sposób naturalny.

Weźmy jako przykład serię zeskanowanych obrazów prezentowanych na tej wystawie. Kładąc warzywa na płaskim skanerze bawię się tak długo, aż znajdę coś, jakiś obraz, który mnie zainteresuje. Lub coś, co ma “wartość estetyczną”. Albo coś, co “jest piękne” – w której to kategorii mogą się zawierać także rzeczy brzydkie. Wiem, że jesteś ciekaw, co to jest. Chciałbyś wiedzieć, jak określam wartości estetyczne. Szczerze mówiąc, nie jestem pewien i właśnie dlatego tak się zmagam z tym pytaniem.

JK
Przez lata twoje zainteresowania obejmowały szeroki wachlarz dziedzin: mineralogia, astronomia, chemia, biologia, matematyka i fizyka teoretyczna – właściwie całe podstawy nauki. Jakie umiejętności, które zdobyłeś w życiu zawodowym, jako naukowiec, pomogły w zostaniu fotografikiem?

WG
Rzeczywiście, w mojej karierze zawodowej działałem w wielu dziedzinach nauki. Najpierw byłem fizykiem teoretycznym, bliskim czystej matematyki, a potem zostałem naukowcem doświadczalnym w dziedzinie biochemii i pracowałem w laboratorium biologicznym. Potem zostałem naukowcem pracującym na komputerze i przeprowadzałem analizy genów, cofając się – po trzydziestu latach pracy w laboratorium nad biologią molekularną – do moich korzeni pracy teoretycznej.
Posiadam oba typy umiejętności – umysłową potrzebną w matematyce i pracach teoretycznych – i manualną, niezbędną, kiedy pracuje się rękami w laboratorium. Moje osobiste doświadczenie na polu eksperymentu mogło skierować mnie w stronę malarstwa lub rzeźby, gdzie zrobiłbym użytek z rąk. Ale to komputer stał się moim późniejszym narzędziem w badaniach teoretycznych i dlatego tak dobrze czuję się w fotografii cyfrowej.

JK
Zauważyłem, że bardzo często rysujesz, by coś wyjaśnić. Zawsze masz przy sobie nie tylko aparat fotograficzny, ale też i ołówek. Jak ważna jest dla ciebie wizualizacja w procesie myślenia?

WG
Każdy myśli w trochę inny sposób. Są tacy, którzy myślą wyłącznie słowami i trudno im sobie wyobrazić, że ktoś może myśleć inaczej. Są też tacy, którzy myślą wyłącznie obrazami i z trudem zamieniają je w słowa.

Wielu artystów zajmujących się sztuką wizualną ma trudności w opisaniu tego, co robią, i być może nie ma powodu, by używać słów do opisywania procesu powstawania sztuki wizualnej. Mam bardzo rozwinięty zmysł postrzegania. Czasem łatwiej mi przełożyć swój pomysł na obraz niż wyrazić go słowami. W mojej pracy naukowej często myślałem o przeprowadzanych eksperymentach przy użyciu krzywizn, wykresów, które mogłyby opisać wyniki.

JK
W twojej wyjątkowej sytuacji człowieka, który jest jednocześnie naukowcem i artystą, czy mógłbyś wskazać podobieństwa lub różnice między nauką i sztuką, z punktu widzenia procesu twórczego, myślenia wizualnego czy estetycznego, które charakteryzowałyby ich sferę wizualną?

WG
Byłem aktywnym naukowcem przez większość swojego intelektualnego życia. Według mnie w nauce jest wielkie pole dla kreatywności. Myślę, że między naukowcami i artystami istnieją głębokie podobieństwa z punktu widzenia indywidualnego podejścia do kreatywności. Kiedy twórczy naukowiec zajmuje się jakąś nauką, to zarówno ta nauka jak i sposób, w jaki o niej mówi, są środkiem ekspresji, tak jak twórczość artystyczna jest sposobem artysty na wyrażenie siebie.

Nauka ma też pewien walor estetyczny. Eksperymenty naukowe prawie zawsze prezentowane są w formie wizualizacji, w której wartości estetyczne odgrywają ważną rolę ułatwiając skuteczną komunikację. W naukach teoretycznych – jak matematyka i fizyka teoretyczna – występuje czynnik estetyczny zarówno w sposobie prezentacji materiału jak i w samych leżących u ich podstaw ideach. Można mówić o pojęciach teoretycznych jako o ideach, które uderzają prostotą, elegancją i pięknem.

Natomiast różnica między elementem twórczym w nauce i sztuce dotyczy przede wszystkim sfery społecznego odbioru obu tych dziedzin. Nauka to obszar wartości, które wymagają społecznej aprobaty dotyczącej podejścia do wiedzy. Eksperyment czy wynik badań nie jest czymś, co mogłaby przeprowadzić jedna osoba. Mogę to zrobić jako pierwszy, ale ktoś inny musi móc to powtórzyć. Właśnie to powtórzenie, które prowadzi do społecznej zgody co do tego, co jest “prawdą”, jest sednem nauki.

W przypadku sztuki jest inaczej. W sztuce najwyższa wartość leży w osobistej wyjątkowości wizji artysty. Danemu obiektowi przypisuje się wartość, ponieważ jest efektem unikalnego sposobu postrzegania świata. Oczywiście istnieje tu pewien przymus społeczny związany z tym, co zostanie zaakceptowane jako “dobra” sztuka – ale to komercyjny element, nie związany z wartością samej pracy.

Nauka, zarówno doświadczalna jak i teoretyczna, ma swoją wartość, ponieważ ktoś inny może pracować z osiągniętymi wynikami, powtarzać je i z nimi dyskutować. To jest potężne ograniczenie. Ale ograniczenia występują też w sztuce. Rzeźbiarze pracujący z kamieniem odczuwają ogromne ograniczenia związane z materiałem swojej pracy. Fotografia też ma ograniczenia z punktu widzenia ostrości obrazu, rodzaju faktury przy pracy na papierze, gamy barw czy użycia czerni i bieli i tak dalej. Te ograniczenia mają inny charakter niż społeczne ograniczenia w nauce.

JK
Twoje zdjęcia to często maleńkie fragmenty wielkich obiektów i dokumentacja przedmiotów w stanie rozpadu. Czy to znaczy, że doceniasz rzeczy niestałe, rozdrobnione i ulegające rozpadowi z upływem czasu?

WG
Fotografia odwołuje się do czasu poprzez uchwycenie chwili. Jest to działanie bezpośrednie – aparat fotograficzny chwyta chwilę i to zarówno w czasie jak i przestrzeni. Zdjęcie jest też fragmentem większej całości; zawsze jest to obraz częściowy. Ja często skupiam się na małych powierzchniach – obejmujących kilkanaście centymetrów kwadratowych, które potem powiększam w wydruku do jednego lub dwóch metrów.

Kiedy coś zauważamy, nasz umysł tworzy obraz całości szerszej niż ten fragment świata, który akurat obserwujemy. Ta sama cecha występuje w fotografii. Obraz sugeruje naszemu umysłowi rzeczy leżące poza tą chwilą i tym fragmentem. Co więcej, ogromna część wartości estetycznej, jaką widzę w sztuce, tkwi właśnie w rozdrobnieniu i w nieregularności obiektu, będących przeciwieństwem równowagi, doskonałości czy porządku. Według mnie wizualne oznaki rozpadu są miłe dla oka – i stymulują umysł, by tworzyć wizerunek przeszłości – by pójść dalej niż tylko docenić stan obecny.

Jeszcze jedno z moich zainteresowań to kolekcjonerstwo – zbieram stare filiżanki, kawałki ceramiki, elementy rzeźb. W XIX wieku kolekcjonerzy i muzealnicy umieli odtworzyć (lub odrestaurować) cały przedmiot na podstawie pojedynczego fragmentu. Ich wizja obiektu musiała być kompletna i bez skazy. Dziś muzea wystawiają oryginalne fragmenty wazy, kawałki płytki ceramicznej, pęknięty brąz. To pozwala – czy wręcz zmusza – do odtworzenia w naszych umysłach oryginalnej wizji artysty. Ten myślowy obraz uderza w nas jak krytyczna rzeczywistość, jakkolwiek niedoskonała byłaby nasza interpretacja.

Współcześni artyści wykorzystują ten sam proces. Celowo używają fragmentów, które mają reprezentować całość, zmuszając widza do samodzielnego uzupełnienia wizerunku czy przesłania. Ta filozofia przemawia do mnie jako do kolekcjonera. Przemawia też do mnie jako artysty i fotografa.

 

Profesor Walter Gilbert jest biologiem molekularnym i laureatem nagrody Nobla w 1980 roku w dziedzinie chemii za odkrycie metody sekwencjonowania nukleotydów w DNA za pomocą specyficznego rozszczepienia łańcuchów. Był wykładowcą na uniwersytecie w Harvardzie na wydziale fizyki, biofizyki, biochemii i biologii, a od 1985 roku na wydziale biologii molekularnej i komórkowej. Obecnie jest emerytowanym profesorem w Carl M. Loeb University. Profesor Gilbert otrzymał tytuł doktora w dziedzinie matematyki na uniwersytecie w Cambridge (1957), tytuł magistra w dziedzinie fizyki (1954) i licencjat w dziedzinie chemii i fizyki (1953) na uniwersytecie w Harvardzie.

© 2024 Jan Kubasiewicz

Back to Top